|
Szanowni internauci. Ten rozdział jest miejscem, w którym każdy ma możliwość zamieszczania własnych informacji i fotoreportaży z imprez kulturalnych w których osobiście uczestniczył. Są miejsca, niekonieczne te na Żywiecczyźnie, które odwiedzamy, a które fascyują nas swym urokiem. Są wydarzenia, których wspomnienie chcielibyśmy zachować dla siebie i dla innych. Prosimy, nadsyłajcie swoje propozycje na adres: >
|
|
 |
2007-06-28 |
Klub śrubka |
 |
|
 |
 |
30 lat minęło Wielka klapa i coś więcej |
 |
 |
|
(zdjęcia z zasobów Stowarzyszenia Kulturalnego "prowincja)
|
|
 |
2016-05-30 |
*** |
 |
|
|
W przeszłą sobotę bywszy ja z moim przyjacielem Kaźmirzem na Hali Boraczej. Poszli my z Żabnicy od Skałki. Droga to niewielka, raptem godzinę niezbyt forsownego marszu, ale że w czasie zimowego polegiwania bańdziuchy nam nieco podrośli, tak i my się co nieco spocili. Ale warto było poruszać zardzewiałe kości i łyknąć świeżego powietrza, jako że w Żywcu smrodliwe ono okrutnie. Za to na hali obok schroniska powietrze kryształowe a widoki przepiękne. Z jednej strony Romanka z Halą Pawlusią i Rysianką, z inszej Boraczy Wierch, z kolejnej droga na górę Prusów a jeszcze z inszej rozległy widok w stronę Prusowa i Milówki. Na hali śniegu jeszcze sporo leżało, szczególnie w miejscach, gdzie odgarnięto go na boki, aby przejazd możliwym uczynić. Jednak spore łachy ziemi odkryte już były i pojawiała się pierwsza nieśmiała zieleń.
Siedli my na ławce obok schroniska i podziwiali piękne okoliczności przyrody, od czasu do czasu rzuciwszy okiem na młódki, które dosyć często przybywały do schroniska ze swoimi absztyfikantami. Słoneczko silnie grzało, a nam się serca radowały, jako że przyroda w każdej postaci dostarczała silnych wzruszeń.
Gaździna na Boraczej smakowite ciasto drożdżowe wypieka, ale nam odradziła, jako że ciepłe ono jeszcze było, a zoczywszy nasze siwe głowy, zdiagnozowała nadkwasotę i lżejsze jadło zaproponowała. Kaźmirz michę pierogów z mięsem zamówił, a jam się kanapkami z domu zabranymi zadowolił.
Posiedziawszy kilka pacierzy, ruszyli my w drogę powrotną, wystawiając lica ku słońcu, które grzało jak najęte. Ekskursyja nasza, choć krótka, niezwykle miła i pożyteczna się okazała, albowiem z indolencyi zimowej nas wyrwała i silnie nas na duchu podniosła. Przyrzekliśmy sobie solennie, że po owym wiosennym otwarciu będziemy w miarę możliwości często na łono natury się udawać, do czego i inszych amatorów górskiego wędrowania serdecznie namawiamy.
Bonawentura Liszaj
|
|
 |
2012-03-29 |
Bonawentura Liszaj |
 |
|
|
|