środa: 07.06.2023 imieniny: Ariadny, Jarosława, Roberta   
eKartki:
ostatnio dodana
najpopularniejsza

Zasłyszane:
„Nagi wyszedłem z łona matki i nago tam wrócę.
Pan dał, Pan wziął. Niech będzie imię Pańskie błogosławione”.
Księga Hioba (1, 20-21)




O nas
Historia klubu
Było, nie minęło?
Ludzie
Kontakt
Aktualności
Nowości na stronie
Aerobik
Filmy
Galeria Pod śrubką
Koło modelarskie
SFOR
Szkółka szachowa
Teatr
Taniec
Wakacje ze śrubką
Warsztaty
Bajkowe Spotkania Teatralne
Festiwal Nauki i Sztuki
Cztery Pory Roku
Konkurs Modeli "śrubka"
Szachy w Galerii
Lasek
Konferencje Naukowe
Katowice Dzieciom
Ponad Granicami
Dzieci - dzieciom
Plener malarski
Inne
Twórcy
Biblioteka
Kawiarenka internetowa
Artykuły
Zaprosili nas
Kontr(a)wersje
Sporysz
Regionalia
Tam byliśmy
Prowincja
AKF NAKRĘTKA
Radio internetowe VIS
Kółko Cnót Wszelakich
Remont Klubu
eKartki









Po godzinach    Artykuły Artykuły
Bez rogrzeszenia
ciąg dalszy o filmowcach...

Tytuł nieco przewrotny, ale zakres działań młodych filmowców otarł się o tę tematykę. Na początku młodzi filmowcy, a bardziej szczegółowo Janek M. Zakupił maleńką kamerę filmową 2x 8 mm „SPORT”, produkcji radzieckiej. Radość nas była wielka do chwili, kiedy elektryczny napęd zamarzł w trakcie „kręcenia” scen w plenerze. Była kamera. Ale do realizacji, a raczej prezentacji filmu niezbędny był projektor. W sklepach Foto-Optyki takowych produktów jeszcze nie sprzedawano.

Wkrótce jednak dotarła do nas wiadomość. Ksiądz proboszcz z miejscowej parafii posiada takowy projektor. Dla nas następny fragment tej informacji był jeszcze radośniejszy. Ksiądz Zdzisław D. nosi się z zamiarem sprzedaży tejże kamery. Nawiasem mówiąc to właśnie ten ksiądz był pierwszym filmowcem amatorem na Żywiecczyźnie. Pamiętam jak dziś, że jeden z zaprzyjaźnionych z nim młodych parafian, późniejszy prezes DKF EKRAN, Wiesław A. rejestrował kamerą wszelkie parafialne uroczystości. Mieliśmy umiejscowiony przedmiot naszych marzeń. Koledzy dysponowali niewielką pulą pieniędzy. Problem był jednak w kontakcie z księdzem Zdzisławem D. Było go w całej parafii pełno. Ale tak naprawdę mało, kto wiedział gdzie i kiedy pojawi się ksiądz. Tym bardziej było to trudne, że ów duchowny przemieszczał się po swojej parafii motocyklem. Był właścicielem i kierowcą nowoczesnego na ówczesne czasy czerwono-srebrnego pojazdu produkcji czechosłowackiej, marki „Jawa”. Pomysł, który narodził się wśród filmowców klubu „Nakrętka” był iście filmowy. Bo oto oprócz mszy świętej, do której odprawiania był zobowiązany ksiądz Zdzisław D., jedynym pewnym przedziałem czasowym, w którym można Go spotkać, była spowiedź przed pierwszym piątkiem miesiąca. Zapadła decyzja. Koledzy Jan M. I Tadeusz U. wybrali się do kościoła w jeden z czwartków poprzedzających pierwszy piątek. Stanęli pokornie w kolejkach po obu stronach konfesjonału. Przed każdym z nich, ale i za nimi ustawili się inni parafianie. Ksiądz swym wolnym krokiem przeszedł przez cały kościół od zakrystii do konfesjonału, w którym spowiadał. Spowiedź u księdza Zdzisława D. przebiegała niezwykle sprawnie. Z prawej strony nadeszła kolej na naszego kolegę – Tadeusza U. Z drugiej strony konfesjonału, tuż przy nim, ale bez prawa spowiedzi znalazł się Jan M. Tadeusz U. podszedł do kratki konfesjonału i zaraz, od początku rozpoczął wyjaśniać księdzu powód ich przybycia do kościoła. Na pewno nie była to spowiedź. Prawdziwą przyczyną była chęć finalizacji zakupu projektora. Wpierw ksiądz zdenerwował się i podniesionym głosem zaczął strofować krnąbrnych filmowców. Po chwili, po zadaniu kilku pytań i głośnym wyrażeniu dezaprobaty dla ich czynu przypominającego mu wypędzenie handlarzy ze świątyni przez Chrystusa, z dużą energią opuścił konfesjonał, gestem przyzwał nieszczęsnych filmowców. Cała trójka opuściła kościół i przeszła na plebanie. W kościele zostali zdumieni wierni parafianie. Po krótkiej rozmowie z kolegami i zapłaceniu przez nich wręcz symbolicznej sumy, staliśmy się wszyscy posiadaczami prawdziwego, amerykańskiego projektora filmowego firmy „Kodak”. Radość jednak nie trwała długo. Nasi koledzy poszli do domu jednego z nich, do Janka M. Tam czekała na nich niespodzianka, której nikt nie mógł się spodziewać. Zagniewani rodzice Janka M. już przy wejściu rozpoczęli wyłuszczanie swoich pretensji. Po krótkiej wymianie zdań, okazało się, że poirytowani dziwną sytuacją w kościele, parafianie – sąsiedzi pobiegli do domu Janka M. przekazując bulwersująca wręcz informację. Janek M. wraz z kolegą przyszli do spowiedzi i nie otrzymali rozgrzeszenia. Ksiądz nie zapukał w konfesjonał a oni bez ucałowania stuły pobiegli za wzburzonym księdzem proboszczem. Nie mieściło im się w głowie, że konfesjonału można „używać” do prowadzenia transakcji handlowych. Dzięki temu zakup projektora marki „Kodak” obył się bez rozgrzeszenia. O kolejnych perypetiach grupy filmowców traktujących swe działanie jako coś normalnego w kolejnych wspomnieniach. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że w chwili utworzenia grupy młodych filmowców, wszystko, co czyniliśmy było traktowane jako działanie polityczne. Nasi „opiekunowie” dosłownie odczytali słowa twórcy państwa radzieckiego - Włodzimierza Ilicza Lenina, że kino to potęga. Staliśmy się w ich wyobrażeniach potęgą polityczną. O tym przekonałem się z kolegami w kolejnych naszych działaniach filmowych. I nie tylko.


Włodizmierz Zwierzyna


<<  <  79/144  >  >>

  ostatnia aktualizacja: 22.05.2023 21:13:57 Copyright ©2003-2006 Stowarzyszenie Kulturalne "prowincja"