sobota: 03.06.2023 imieniny: Anatola, Leszka, Tamary   
eKartki:
ostatnio dodana
najpopularniejsza

Zasłyszane:
„Jahwe musi zostać człowiekiem, albowiem człowiekowi wyrządził niesprawiedliwość”.
K.G. Jung, Odpowiedź Hiobowi, ETHOS, Warszawa 1995, s.91.




O nas
Historia klubu
Było, nie minęło?
Ludzie
Kontakt
Aktualności
Nowości na stronie
Aerobik
Filmy
Galeria Pod śrubką
Koło modelarskie
SFOR
Szkółka szachowa
Teatr
Taniec
Wakacje ze śrubką
Warsztaty
Bajkowe Spotkania Teatralne
Festiwal Nauki i Sztuki
Cztery Pory Roku
Konkurs Modeli "śrubka"
Szachy w Galerii
Lasek
Konferencje Naukowe
Katowice Dzieciom
Ponad Granicami
Dzieci - dzieciom
Plener malarski
Inne
Twórcy
Biblioteka
Kawiarenka internetowa
Artykuły
Zaprosili nas
Kontr(a)wersje
Sporysz
Regionalia
Tam byliśmy
Prowincja
AKF NAKRĘTKA
Radio internetowe VIS
Kółko Cnót Wszelakich
Remont Klubu
eKartki









Po godzinach    Artykuły Artykuły
Charakterystyka osobowości mieszkańców miasta na tle przemian historycznych

Pragnąc zrozumieć niektóre, współczesne nam zachowania mieszkańców Żywca, należy odnieść się do postaw i reakcji grup społecznych. Wspólne cechy struktury charakteru członków grupy, przystające do większości w tej grupie nazywany jest charakterem społecznym. Charakter społeczny, siłą rzeczy jest bardziej ogólny niż indywidualny. Charakter społeczny obejmuje tylko wyselekcjonowane rysy, zasadnicze jądro struktury charakteru większości członków grupy, które rozwinęło się jako rezultat podstawowych doświadczeń i sposobu życia wspólnego w tej grupie. (1)
Żywczanie zawsze uważali się za coś lepszego i wyższego od innych. Byli dumni ze swych starych kronik, które z wielkim przechowywali pietyzmem. Mieli swą rodową, rzemieślniczo – arystokratyczną dumę, którą z zazdrością, jako skarbu najcenniejszego strzegli. Ową kastowość, swojski etnocentryzm, analizować mógłby niejeden Bronisław Malinowski. Nieskażone cywilizacją dionizyjskie plemię pierwotne. Silne i zdrowe. (2)

Ludność miejscowa przywiązana serdecznie do owego miasta, obwarowana bardzo starymi i pieczołowicie kultywowanymi tradycjami, solidarna nie tylko w swoim mieście, ale i poza nim, do obecnych odnosi się z nieufnością. Bardzo zapobiegliwa, oszczędna, a nawet skąpa, osiąga pewien stopień zamożności, niekiedy i bogactwa, co znalazło szczególny wyraz w okazałym i do dzisiejszego dnia ogólnie podziwianym stroju mieszczańskim. (3)

Oprócz uprawy ziemi w kotlinie dosyć urodzajnej, głównym zajęciem ludności było rzemiosło, bardzo wcześnie skupione w dobrze zorganizowane cechy rzemieślnicze. Jednym z najstarszych rzemiosł było tkactwo. Z tym wiązał się kunszt farbiarski. Znane były również wyroby szewców, którym dobrego materiału dostarczali garbarze, mieszkający w jednej z najstarszych uliczek miasta – „Garbarską” zwanej. Do większego znaczenia doszli piekarze i rzeźnicy, którzy na skutek konkurencji podnosili swój kunszt i czasem wyroby ich słynęły daleko w świecie z bardzo dobrej jakości. Możnym był także cech krawiecki, który razem z kowalskim szczyci się pierwszym, a zarazem najstarszym przywilejem odnoszącym się do cechów żywieckich. Wspomnieć także trzeba o ślusarzach, kuśnierzach, godziniarzach (zegarmistrzach), bednarzach, powroźnikach, garncarzach, aby mieć obraz jak wszechstronnie rozwinięte było rzemiosło. (4)

Handel, przeważnie drobny, dawał zatrudnienie znacznej części ludności, która wyręczając od setek lat żydów, wyrobiła w sobie spryt handlowy i zaspokajała potrzeby nie tylko miejscowej ludności, ale jeździła ze swym towarem po wszystkich targach w powiecie i dalej. Liczba ludności utrzymywała się przez długie dziesiątki lat w granicach 4 – 5 tysięcy. (5)

Najstarszą historię posiadają stroje stanowe i wojskowe. Już od starożytności podkreślające rolę i miejsce w hierarchii społecznej osób, które je nosiły. One również zmieniały się stosownie do epoki i stylu, jaki wówczas panował. Wszystkie inne stroje, tj. zawodowe, organizacyjne, regionalne mają swój początek w strojach stanowych i są o wiele młodsze.

Takim właśnie odświętnym, a pochodzącym od stroju stanowego, mieszczańskiego, jest strój żywiecki używany do czasów współczesnych. Wśród wielu uroczystych strojów występujących obecnie w Polsce, ma swoje szczególne miejsce. Nie jest to, bowiem strój regionalny w takim znaczeniu jak większość ludowych ubiorów góralskich, śląskich, łowickich i innych. Nie ma też charakteru narodowego, jakim stał się krakowski od czasów insurekcji kościuszkowskiej a potem „Wesela” Wyspiańskiego.

Strój żywiecki związany jest nie z regionem, ale z jednym tylko miastem i jego mieszkańcami – żywczanami. Jest on reliktem stroju stanowego mieszczańskiego, który dzięki szczególnym okolicznościom zachował się, ale nie zmieszał się z góralskim strojem ludowym. Złożyło się na to przede wszystkim wielkie przywiązanie do tradycji, a nawet konserwatyzm tutejszych mieszkańców. Do tych okoliczności należy również już od wieków znana niechęć żywczan do wszystkich „obcych”, czego najlepszym dowodem jest tak wiernie przestrzegany jeden z artykułów „Ordynacji królowej Konstancji” z 1626 r., nakazujący wygnać z miasta wszystkich obcych, a osobliwie Żydów. (6)

Swą odrębność, a nawet poczucie wyższości zachowali żywczanie aż do czasów międzywojennych i stanowiło to powód do dumy. Oryginalną charakterystykę żywczan przedstawił autor Mieczysław Rybarski w przedwojennym czasopiśmie „Ziemia” w artykule „Scupoki”, pisząc:
„To właśnie poczucie wyższości, dumę, upór, zaciętość i zawziętość nosi w swej krwi z dziada, pradziada obywatel królewskiego miasta Żywca. Nikt i nic mu nie imponuje, za nic ma „przystaców” i dużo czasu upłynie, zanim pozwoli komu obcemu nad sobą przewodzić. Zresztą nie tylko nad obcymi lubi żywczanin „puchować” i górować. Z wyraźnym lekceważeniem, że nie powiem pogardą, odnosi się do swych sąsiadów bliższych, np. „flacorzy” – wadowiczan, i najbliższych, np. „goroli” z Sopotni, Rycerki, czy innego Korbielowa, za co znów „na odwyrtkę” zarobił sobie u nich na uszczypliwe przezwisko „scupoka”. Co więcej, samo miast po dziś dzień dzieli się na dzielnice czy dzielniczki, ulice i uliczki, stale w ostrym do siebie pozostającym antagonizmie. Znają bliżsi i dalsi przysłowiową już niechęć żywczan do Żydów, a dziejach miasta ma ona już gęsto i niekoniecznie na błękitno zapisane karty. Widocznie jednak nie sam antysemityzm stoi na przeszkodzie do formalnego połączenia z królewskim grodem takich zażydzonych gmin, jak Isep, Sporysz i Zabłocie, które faktycznie od dawna w symbiozie z miastem pozostają szeregami domów w główną jego ulicę się wciskają, skoro nie tylko z żydami współżyjący „zobłocanie”, ale nawet wolni od nich „rynkowianie” (mieszkańcy rynku), „wyszymieszczanie” (od dzielnicy „Wyższemieście”), a nade wszystko „rudzanie” (od dawnej wsi Rudzy) między sobą za łby chodzą i nieraz, choćby na posiedzeniach Rady Miejskiej, homeryckie boje z sobą staczają. (7)

Nie chcąc Żydów w mieście zafundowali w swej przezorności i krótkowzroczności zarazem, na Zabłociu stacje kolejową i tam właśnie rozwinął się „mały kapitalizm”, przedmiot fobii, późniejszych urojeń i licznych zazdrości żywieckich, dumnych rzemieślników. (8)

Oracja jednego z rajców miejskich, dotycząca tej sprawy tak brzmiała:
...”Sławetni rajcowie! Kolej dobra rzecz, bo to bez marnowania koni zajedziesz do Bielska, Wiednia i Pesztu. Towary można sobie sprowadzać i szynki, kiełbasy z naszych prosiąt wysyłać (...) Ale z tą stacją to mi się nie widzi. Kolejami jeżdżą sobie różni ludzie i Żydzi naturalnie też (...) A co będzie jak taka Żydówka urodzi dziecko na stacji, w poczekalni, na ziemi naszego miasta?!. Nowego obywatela nam przysporzy! (...) Ja pierwszy nie zgadzam się na żadną stację w mieście (...) Poszli za nim wszyscy. Nie było ani jednego głosu sprzeciwu i dlatego stację kolejową ulokowano o tysiąc kroków dalej, ale już na granicach gminy wiejskiej, w Zabłociu, gdzie znajdowało się getto ludności żydowskiej”. (9)

Po dziś dzień opowiadana jest następująca historia z okresu pierwszej wojny światowej jak to ratowano honor miasta, wynosząc rodzącą Żydówkę z hotelu „Polonia” poza granice miasta:
"Wtedy po ulicach uśpionego miasta, zatłoczonego taborami i maruderami cofających się dywizyj austro – węgierskich oraz przepełnionego tłumami uchodźców, rozeszła się wieść, ważniejsza aniżeli zbliżanie się krociowych zastępów nieprzyjacielskich. Żydówka rodzi w mieście!...Pierwszy stary Kaleta, jako że mieszkał najbliżej hoteliku, mieszczącego się na pierwszym piętrze nad restauracją mieszczańską, wpadł w samych gaciach na ulicę i – nie zważając na kąsający mróz – popędził jak szalony w stronę ratusza. (10) Ogłaszający werbel magistrackiego bębna wyrwał ludzi z pod ciepłych pierzyn i wnet spora gromadka, złożona z zuchwałych i na wszystko gotowych wyrostków oraz gawiedzi ulicznej różnego autoramentu, pod wodzą kilku rozjuszonych mieszczan wdarła się przemocą do pokoju hotelowego, gdzie zatrzymał się z chorą żoną jakiś oficer prowiantowy. Zanim zdążył sięgnąć po rewolwer, by odeprzeć napastników, już wydarto mu broń ze skórzanej kabury. Na zaimprowizowanych z materaców noszach wyniesiono położnicę. Truchtem przebiegli ulicę Kościuszki i odetchnęli z ulgą: niemowlę żydowskie przyszło na świat, ale już po drugiej stronie mostu, na Zabłociu. Średniowieczny honor miasta został uratowany." (11)

Wrodzony instynkt wyodrębniania się drzemie do dziś dnia w tym dawnym gnieździe zbójników i jemu to może zawdzięczamy tę wspaniałą odrębność kultury żywczan, nad wyraz obrazowej, soczystej i rubasznej mowie, często w przepięknym, nie mającym sobie równego wśród okolicznych mieszczan stroju, w zwyczajach i obyczajach, przechowanych wiernie z pokolenia w pokolenie. Dość wiernie obyczaje i zależności pomiędzy mieszkańcami opisuje Mieczysław Rybarski w artykule „Scupoki” zamieszczonym w XXVI numerze „Ziemi”:
„Zaiste tylko wielka wiara w siebie, w swoją odrębność i wartość, tylko tkwiący głęboko w upartej naturze żywczanina konserwatyzm i odporność na wpływy zewnętrzne zdolne były przekazać czasom dzisiejszym tyle ciekawych przeżytków z „Rudzy”, czy z „Pod Góry”. Tak np. żywczanin niechętnie emigruje najrzadziej z żywczanką się żeni, stąd rody żywieckie szeroko się rozmnażają. Zaś, „rozeznać się pośród takiej mieszaniny, brali różne przydomki, od jakiej zalety lub wady”, jak Dobrzyńscy w „Panu Tadeuszu”. A więc mamy tu rozmaitych Studenckich: Kyzów, Igłów, Igiełków, Rychlików i Strzylaców; Miodońskich: Bartoszków i Hypaców; Jeziorskich: Burych, Bańków i Graców; Rybarskich: Kolebianków i inn.” (12)

„Dziejopis” A.Komonieckiego stanowił dla wielu mieszkańców odniesienie historyczne w kształtowaniu własnej świadomości i postaw. Andrzej Komoniecki, jak się zdaje jako wprawny kronikarz robi, co nieco, aby uczynić z opowieści i plotek, okruchów, faktów w końcu, znaczącą część miejscowego czy raczej miejskiego „folkloru”.

Książę oświęcimski Jan, do którego należała Ziemia Żywiecka, uznawał się za lennika króla czeskiego Jana Luksemburczyka. Prawdopodobnie z tego powodu na ziemiach książąt oświęcimskich pojawili się zwolennicy nauki Jana Husa. W latach 1420-1428 w Żywcu przebywali husyci. Miejscem ich zgromadzeń był Kościół Św. Krzyża. (13)

W "Dziejopisie Żywieckim" pod datą 1639 roku Andrzej Komoniecki wspomina, że w tym czasie obrali oni sobie pod Grapą miejsce na cmentarz, gdzie pochowano kilka osób, ale zaniechano tego w chwili, gdy otworzyły się dla nich możliwości powrotu na Śląsk. W zapisie z 1709 roku możemy znaleźć informację o śmierci luteranina mieszkającego w Żywcu. W związku z jego wyznaniem pochówek odbył się wieczorem za miastem w okolicy Sporysza. Ta krótka informacja o pogrzebie świadczy o niezbyt przychylnym stosunku miejscowej ludności do innowierców. Niestety niechęć do "innych" pozostała w świadomości autochtonów aż do obecnych czasów. (14)

W kontekście tych wydarzeń nietrudno będzie nam zrozumieć, że pewne postawy pokutują po dziś dzień. Niemniej, co wynika z kroniki, bo o niej mowa, Żydzi mogli czuć się cały chyba czas zagrożeni, iż staną się odpowiedzialni za śmierć lub zniknięcie jakiegoś dzieciątka, że zostaną oskarżeni o profanację hostii, że staną się czarownikami w oczach miejscowej ludności, (cyrulik żydowski, czy parszystwo żydowskie w postaci doktorki Natówny), że staną się sprawcami pozbawienia kogoś „przyrodzenia niewstydliwego męskiego” w końcu, a co najtragiczniejsze, że staną się sprawcami kradzieży rowerów i hulajnog. Niewykluczone, że prawie każde niewyjaśnione zabójstwo rzucało podejrzenie na Żydów. Dziś jednak pozostają domysły, które skutecznie podsycają opisy żywieckiego kronikarza. (15)

Znany etnograf S.Udziela w rozprawie p.t. „Górale od Żywca” surowo ich osądza: „Góral tutejszy jest pracowity, ale chciwy, nieużyty, lubi pić, a o byle drobnostkę procesuje się z sąsiadem do upadłego. Łakomy na cudze, kradzieży nie uważa za złe” (str.155).

Jeśli chodzi o żywczan, Mieczysław Rybarski w dalszym ciągu swego artykułu charakteryzuje ich osobowość jako ludzi trzeźwych i wyrachowanych pełnych realizmu życiowego. Są oni na grosz czuli, tym więcej, że brak im jest wielkiego rozmachu, ryzykownej przedsiębiorczości i rzadko tylko do większej fortuny dochodzą. Być może warunki życia nietrudne, obszerna i urodzajna kotlina, pomyślne stosunki handlowe, przywileje dawnych włodarzy miasta, brak konkurencji Żydowskiej nie pozwoliły rozwinąć w szerszej mierze inicjatywy i ryzykanctwu.

„Żywczanin myśli, ale nie na dalszą metę, pracuje czasem ciężko, ale nie intensywnie. Łączy w sobie dużo cech człowieka zasiedziałego i do wygody przywykłego. A jednak ten życiowy realizm, że nie powiem – materjalizm, trzeźwe wyrachowanie i kwietyzm nie zdołały w nim zagłuszyć czającej mu się w żyłach bitności, zadzierżystości i niepodległości ducha”. (16)

W postępowaniu żywczan dostrzec można było zarówno dośrodkowe jak i odśrodkowe skłonności, o których możemy przeczytać:
...”Żywiec rozsławiały na całą Galicję i „Głodomerię” nie tylko wędliny pieczywo i piwo z arcyksiążęcego browaru, ale także przywilej królowej Konstancji, żony Zygmunta II, zabraniający Żydom osiedlać się w tym sławetnym grodzie, którego granice wydawały się być powikłane z okolicznymi gminami Isep i Zabłocie, jak chyba w żadnym innym mieście Polski. Nawet w owych czasach nie wszyscy zdawali sobie sprawę, że park, zamek i dyrekcja dóbr, to już nie był Żywiec (17) tylko Isep, należący później do gminy Zabłocie, natomiast dworzec kolejowy to nie było Zabłocie, tylko właśnie Żywiec, żeby trudniej było zgadnąć”. (18)

Starsi mieszkańcy Żywca wspominali:"... Dom należał do Żywca, ale ogród za nim, do Ispu”. (19) Dlaczego tak komplikowano sobie życie? Ano, dlatego, że na Ispie mieszkali Żydzi. W Żywcu Żydów nie było. Z dworcem również i opisujący miasto autorzy nie mogli sobie poradzić, gdyż decyzją Rady Miejskiej Żywca, był on w Zabłociu.

Mniejszość żydowska, zamieszkująca tereny Żywiecczyzny, oddziaływała na ludność autochtoniczną nie tylko ekonomicznie, ale także kulturalnie. Wzrost ekonomiczny części żydowskiej populacji, a co za tym idzie wzbogacenie się miejscowej ludności poprzez organizowanie nowych miejsc pracy, pozwalał na podniesienie poziomu umysłowego całej społeczności. Takim przykładem może być założenie przez Żydów szkoły powszechnej w Zabłoci. Wybudowano ten okazały budynek w pobliżu synagogi już w 1874 roku. Uczęszczały tam nie tylko dzieci żydowskie, ale i chrześcijańskie. (20)

Rozwój przemysłu spowodował powolny upadek cechów żywieckich i rzemiosła. Rozpoczęła się aktywizacja polityczna mas ludowych. Z końcem XIX wieku największy wpływ na tym terenie mieli „stojałwszczycy”. Ruch robotniczy nie był tak masowy jak ruch chłopski, z powodu niewielkiej ilości zakładów przemysłowych. Niemniej już w 1890 roku robotnicy żywieccy zorganizowali w dniu 1 maja manifestacji, a również strajk w tym czasie. (21)

Pomimo, że współcześnie, na co dzień nie zauważamy charkterystycznego instynktu wyodrębniania się żywczan w każdej sytuacji, to jeszcze do niedawna strój żywiecki pozostaje... „ w świadomości mieszkańców Żywca strojem putoszy i jeszcze niedawno rodowita żywczanki nie chciały uczestniczyć w jednej procesji z zabłocankami. żywczanki były zresztą przekonane, że tylko one potrafią go godnie i dostojnie nosić.” (22)

Równocześnie z nabyciem dóbr przez Karola Habsburga nasilił się trwający na Żywiecczyźnie od początku XIX wieku proces germanizacji. Po śmierci Karola odziedziczył Żywiecczyznę w 1847 roku jego syn arcyksiążę Albrecht, a po nim Karol Stefan. Pozostały one w rękach Habsburgów do 1945 roku. Germanizacja była wynikiem napływu do administracji i dóbr urzędników niemieckich, którzy stanowili najlepiej wyposażoną grupę ludności. Przeciwstawiali się temu mieszczanie, bowiem godziło to nie tylko w ich sytuację ekonomiczną, ale również spychało na margines język ojczysty i dawne tradycje polskie. Odprężenie w tej dziedzinie przyniosło przyznanie swobód autonomicznych w 1876 roku dla ludów wchodzących w skład monarchii austro – węgierskiej. W 1867 powstał samodzielny powiat żywiecki. Po uzyskaniu niepodległości w 1918 roku Żywiecczyzna stanowiła powiat należący do województwa krakowskiego. (23)

Poczucie wyższości, dumę, upór, upartość, zaciętość i zawziętość nosił żywczanin w swej krwi z dziada, pradziada. Zawsze miał rację. Wszystko wiedział najlepiej. Wszędzie nazwiska żywieckie świecą, jeśli nie w pierwszym rzędzie, to na pewno nie w ostatnim. Potwierdzały to liczne zapisy historyczne o bohaterstwie i oddaniu patriotycznemu:
„Roku 1656 Żywiec, iż wiernie trwał przy królu Janie Kazimierzu, z rozkazu Pawła Wirtza, pułkownika i komendanta załogi szwedzkiej, w Krakowie stojącej, razem z zamkiem spalony i złupiony został”. (24) Zapisy postaw patriotycznych dotyczyły udziału mieszkańców Żywca w powstaniu roku 1863, udziale w szeregach legionowych I Brygada Piłsudskiego i późniejszej kampanii przeciw bolszewikom w 1920 r. (25)

Żywiec w tych galicyjskich opowieściach, był dla jego dawnych mieszkańców „najściślejszą ojczyzną”. Ucieczka w kosmos prowincji galicyjskiej stawała się nie tylko pochwałą ludzi zakorzenionych, ze wszystkimi ich „dziwactwami”, ale była także kreacja mitu. W ów mit wpisywał się jeszcze inny, mit Habsburski i kult austriackości, który zaczął rodzić się po klęsce w 1866 roku. Mit ten jest żywy do dziś. Wtedy to Austria złagodniała, stała się państwem schyłkowym, a liberalnym zarazem. Z Habsburgami wiążą się dzieje cywilizacyjnej wspólnoty w środku Europy. Do dziś przecie w Żywcu jest żywe podobieństwo architektoniczne budynków państwowych i choćby stacji kolejowych na całym terenie Polski południowo – wschodniej. (26)

Warunki lokalne, różne od warunków innych miast, wyhodowały tu, plemię dość charakterystyczne. żywczanie, korzystając ze specjalnych względów królewskich, czuli się wobec szlachty dużo pewniej, niż mieszkańcy innych miast. Miłość własne była wprost nietzscheańska. Pławienie się w swojskości i skuteczne odgradzanie się od „obcego”, a i nikła o nim wiedza, dawało im dobre samopoczucie. (27)

Dopełnieniem procesu rozkładu, była uchwała podjęta przez Członków Powiatowej Rady Narodowej w Żywcu, by nie wpuszczać do miasta Żydów ocalałych z holokaustu, a dawnych jego mieszkańców. Identyczną rezolucję podjęto w miejscowej fabryce papieru „Solali”. Był to rok 1946. (28)

Obecnie zaś, pomimo upływu czasu, ciągłych zmian w strukturze społecznej miasta, jakby zza historycznych dekoracji jawi się raz po raz w postawach i działaniach mieszkańców z dumą odnoszących się do własnej historii, niezrozumiały dla przybyszów zespół zachowań charakteryzujących się stosunkiem do minionych wieków. Ksenofobia i pogardliwe traktowania każdego, kto nie zgadza się z tym postępowaniem decydują w dalszym ciągu o dniu dzisiejszym Żywca. Sprawia to również izolowanie się społeczności miasta od współczesnych wpływów kulturowych Polski i świata.

Być może zawarte w przemyśleniach Ericha Fromma stanowią po części usprawiedliwienie dla tak unikalnych wręcz zachowaniach wielu mieszkańców Żywca. Mogą one być również nadzieją na zmiany w tych postawach. „Charakter społeczny jest rezultatem dynamicznej adaptacji natury ludzkiej do struktury społeczeństwa. W wyniku zmiany warunków społecznych zmienia się charakter społeczny, tj. powstają nowe potrzeby i nowe lęki. Te nowe potrzeby rodzą nowe idee i sprawiają, że człowiek staje się na nie do pewnego stopnia podatny. Z kolei te nowe idee zmierzają do utrwalenia i zintensyfikowania nowego charakteru społecznego oraz determinują działanie człowieka. Innymi słowy: za pośrednictwem charakteru warunki społeczne wpływają na zjawiska z dziedziny ideologii, z drugiej zaś strony charakter nie jest rezultatem biernego przystosowania się do warunków społecznych, lecz rezultatem dynamicznej adaptacji związanej z czynnikami, które albo są człowiekowi biologicznie dane, albo stały się jego drugą naturą w wyniku historycznej ewolucji”. (29)


1) Erich Fromm, Ucieczka od wolności, Czytelnik, Warszawa 1978, s.257.
2) Ireneusz Jeziorski, Przemijające poranki świata, nie publikowany artykuł, maszynopis, s.1.
3) Księga Pamiątkowa Gimnazjum im. Kopernika w Żywcu, (red.zbior.) s. 16.
4) jw. s.16.
5) jw. s.17.
6) Andrzej Komoniecki, Chronografia albo Dziejopis Żywiecki, Żywiec 1987, s. 11 – 13.
7) Mieczysław Rybarski, Scupoki, Ziemia, R.XXVI, 1936r, nr 1, s. 32 - 33.
8) Ireneusz Jeziorski, Przemijające poranki świata, nie publikowany artykuł, maszynopis, s.1.
9) Stanisław Jeziorski Dwa światy, w; ”Księga Pamiątkowa Gimnazjum im. Kopernika w Żywcu”, s. 319.
10) Budynek w centrum miasta, przy Rynku, którego elewacja ozdobiona jest elementami architektury mauretańskiej, zdobiącej większość budowanych synagog. Do dnia dzisiejszego nie opisano historii powstania tego budynku i jego związków z architekturą synagogi.
11) Księga Pamiątkowa Gimnazjum im. Kopernika w Żywcu , s. 323 - 324.
12) Mieczysław Rybarski, Scupoki, Ziemia, R.XXVI, 1936r, nr 1, s.33.
13) Internet: www.republika.pl/zywieckz/protestanci.html
14) Internet: www.republika.pl/zywieckz/protestanci.html
15) Ireneusz Jeziorski, Baśń o mordzie, artykuł nie publikowany, w maszynopisie, 2001 r. s.14.
16) Mieczysław Rybarski, Scupoki, Ziemia, R.XXVI, 1936r, nr 1, s. 32-33.
17) Habsburgowie mieszkali jednak w Żywcu, o czym do dzisiaj tak się mieszkańcy chwalą.
18) Władysław Midowicz: W miasteczku krynolinek i starych pierników. w: Karta Groni nr s.186.
19) Fragmenty wspomnień Władysława Zyzaka 1894 – 1986, w; Karta Groni XXX, TMMŻ 1999, s. 221.
20) Rafał Caputa, Ireneusz Jeziorski, Z dziejów Żydów na Żywiecczyźnie – Okruchy pamięci, Wydawnictwo Kuria Prowincjonalna Zakonu Pijarów, Kraków 2000, s. 63-63.
21) o.Zdzisław Gogola, Sanktuarium Matki Bożej Ziemi Żywieckiej w Rychwałdzie, Urząd Miejski Żywiec 1999 r, s. 87.
22) Krystyna Kolstrung – Grajny, Mieszczańskie strój żywiecki i jego historia. w: Karta Groni XX  1999 r. TMMŻ Żywiec
23) Z.Rączka, Żywiec, s 87; J.Związek, Przyczyny nierówności społecznej w Polsce na przełomie XVI i XVII wieku w świetle kazań. „Roczniki Teologiczno – Kanoniczne” t.22: 1975, s. 242 – 245.
24) Kochowski, Klimakt 2, str. 125 Baliński i Lipiński „Polska starożytna”, t. II, str. 257.
25) cykl artykułów autorstwa Mirosława Miodońskiego w miesięczniku „Gazeta Samorządowa” w 2000 r.
26) Ireneusz Jeziorski, Przemijające poranki świata, nie publikowany artykuł, maszynopis, s.7.
27) Ireneusz Jeziorski, Przemijające poranki świata, nie publikowany artykuł, maszynopis, s.6.
28) APKr, WiN, t. 36, k. 92. Sprawozdanie Wydziału Personalnego KW PPR w Krakowie, w: Ireneusz Jeziorski, Przemijające poranki świata, nie publikowany artykuł, maszynopis, s.1.
29) Erich Fromm, Ucieczka od wolności, Czytelnik, Warszawa 1978, s.275-276.

Włodzimierz Zwierzyna


<<  <  27/144  >  >>

  ostatnia aktualizacja: 22.05.2023 21:13:57 Copyright ©2003-2006 Stowarzyszenie Kulturalne "prowincja"