Zarówno czas nowego tysiąclecia i związany a nim globalny niepokój mieszkańców planety z równocześnie prowadzonym „okresem głębokich przemian” w naszym społeczeństwie, to wystarczająco dużo, by czuć się zniewolonym, tu i teraz. Istota problemu leży w sposobie opisu i traktowania rzeczywistości, w konieczności organizowania porządku we wszelakim myśleniu. To zaś zmierza do poprawnych naukowo rezultatów. Zastanawiający jest wobec tych faktów współczesny tak intensywnie artykułowany, powrót do myślenia magicznego.
Cenna, w tym zakresie, okazała się lektura książki Claudie Levi Strauss’a – „Myśl nieoswojona”. Zamieszczona we wstępie myśl H. Balzaca - „Nikt tak gruntownie nie obmyśla swoich spraw jak dzicy, chłopi i mieszkańcy prowincji, toteż kiedy przejdą od myśli do wykonania, wszystko spełnia się doskonale”, skłania mnie do przekonania, że w tym zakresie jego autor nie myliłby się i dzisiaj.
Myślenie magiczne różni się od naukowego „zbyt naglącymi i surowymi wymaganiami, które nauka może uznać za nieracjonalne i zbyt pochopne” (C.Levi-Strauss,Myśl nieoswojona). Odnosząc opisane spostrzeżenia do współczesności, coraz częściej i coraz bardziej świadomie odnoszę wrażenie, że politycy na różnych szczeblach swej realizacji posługują się na co dzień, w swych poczynaniach, myśleniem magicznym. A i społeczeństwo chętniej identyfikuje się właśnie z takimi metodami określania rzeczywistości, przywykłe do tego myślenia we wspólnotach kościołów i przeniesione z minionych okresów historycznych. Myślenie magiczne wielokrotnie cytowane w polskiej literaturze romantyzmu i pozytywizmu służyło ponadczasowym celom politycznym zawartych w sentencji „ku pokrzepieniu serc”. Docierając z tym „hasłem – wytrychem” do różnych warstw społecznych narodu, wyposażonych w różnorakie wykształcenie, to magiczna wiara w sprawczą moc literackich wizji Polski wolnej, łączyła we wspólnotę ideową Polaków – patriotów. Jestem przekonany, że myślenie magiczne towarzyszy nam do dnia dzisiejszego i częstokroć jest dobrym antidotum na problemy i troski szarej codzienności, tak w indywidualnym jak ogólnospołecznym wymiarze. W magicznym myśleniu obrzędowości religijnej szukamy wsparcia dla różnych projektów „uzdrawiania kraju”. Zawsze nam łatwiej osiągnąć chwilowe, polityczne cele, gdy do działań realnych, wymiernych ekonomicznie, wprowadzi się misterium, przystające często społecznościom pierwotnym Afryki czy Australii. Łatwiej też w takiej sytuacji o rozmycie odpowiedzialności za nieudane eksperymenty społeczne czy polityczne, wprowadzone bez wsparcia nauki. Magia postuluje przyczynowość ogólną i integralną, podczas gdy nauka operuje różnymi poziomami zjawisk na jednych poziomach formy przyczynowości uważane za niedopuszczalne na innych za dopuszczalne. Wielokrotnie to właśnie politykom zależy, by obrzędy i wierzenia magiczne okazały się jednym z przejawów wiary w naukę, która miałaby się narodzić. Zarówno nauka jak i magia wprawdzie wymagają, zdaniem autora, „tego samego rodzaju operacji umysłowych, różniących się nie tyle istotą, ile tym, że dotyczą jednak typu różnych zjawisk.” (C.Levi-Strauss,Myśl nieoswojona).
Tu trzeba się odnieść do innego, nieco szerszego zakresu współczesnych działań intelektualnych od poruszanej wcześniej nauki, do kultury. Do kreowania zjawisk kulturowych, wymagana jest we współcześnie mistycznym postrzeganiu świata, głęboka wiara w przesłanie sprawowanych obrzędów. Nawet w polityce myślenie magiczne nie jest początkiem nie zrealizowanej całości, a tworzy powiązany system i pod tym względem niezależny od owego innego systemu, jakim jest nauka czy szerzej - kultura. Łączenie działań politycznych ze sferą magii i mitu jest sposobem na bardziej lub mniej sprawne kierowanie określonymi społecznościami, by utrzymać władzę, w jak najdłuższym okresie czasu. Tak było przed wiekami, tak jest i dzisiaj. Jestem też przekonany, że jeśli społeczność kierowana przez sprawnych polityków, pomimo różnorakich uciążliwości wynikających ze sposobu uprawiania tej władzy, wierzy głęboko w siłę magii i obrzędowości wspólnie z rządzącymi, to łatwiej prolongować przywództwo tej czy innej grupy politycznej. Często zdarzało się, że w chwilach ekonomicznie, społecznie czy politycznie trudnych, duże grupy naszego społeczeństwa, zbiorowym uczestnictwem w obrzędach, próbują zapobiec nadchodzącym nieuchronnie problemom. Również odnoszenie się do nieznanych skądinąd ale wielokrotnie powtarzanych sądów opatrzonych zjawiskami magicznymi, promuje postawy mityczne i niedookreślone. Tak łatwiej nam jest przeżyć, tak łatwiej dać świadectwo własnym doświadczeniom i przeczuciom. Jeszcze sprawniej posługujemy się współczesną magią i mitami w sferach trudnych do ścisłego określenia, w zakresach zupełnie niezrozumiałych, jaka jest dla wielu mieszkańców naszej społeczności - sfera kultury w powierzonych do społecznego zawiadywania, samorządach lokalnych.
Cechą współczesnego, bardzo użytkowego i politycznego myślenia mitycznego jest ustawiczne wypowiadanie zwrotów czy słów, przy pomocy pewnego niejednorodnego repertuaru, częstokroć niezrozumiałego dla ogółu rządzonych, choć rozległego, to mimo wszystko ograniczonego. Musi ono jednak korzystać z niego, niezależnie od wyznaczonego sobie celu, gdyż najczęściej nie rozporządza wiarygodną wiedzą naukową. Myślenie magiczne w kulturze jawi się również jako rodzaj intelektualnego „majsterkowania” (C.Levi-Strauss, Myśl nieoswojona). Świat narzędzi majsterkowania współczesnych „czarowników kultury lokalnej” jest zamknięty, a regułą gry jest zawsze posługiwanie się środkami będącymi pod ręką. Elementy refleksji mitycznej sytuują się zawsze w połowie drogi pomiędzy spostrzeżeniami a pojęciami. Naukowiec - profesjonalista, określany przez Claude Levi –Strauss’a – „inżynierem”, dochodzi do prawdy na podstawie ciągle stawianych pytań adresowanych do całego świata, podczas gdy „majsterkowicz” (wg Levi Strauss’a) zwraca się do wyraźnie okrojonych fragmentów resztek dzieł ludzkich, czyli podzespołu kulturowego sobie tylko zrozumiałego. Fachowiec stara się zawsze znaleźć wyjście z układu nacisków wyrażających pewien typ cywilizacji, politycznych czy społecznych uzależnień i znaleźć się poza nim, „majsterkowicz” pozostaje wśród nich, najczęściej umocniony osobistymi koneksjami czy politycznymi uwarunkowaniami. Profesjonalista - operuje pojęciami konkretnego zakresu naukowego kultury, a „majsterkowicz”, znakami zrozumiałymi często jedynie dla „swojego” ograniczonego kręgu. „Majsterkowicz” gromadzi wiadomości uprzednio przekazane, wykorzystując do tego celu plotkę czy subiektywną ocenę, fachowiec zawsze liczy na inną wiadomość, którą można wydobyć od rozmówcy, pomimo jego niechęci do wypowiadania się w kwestiach na które odpowiedzi nie były uprzednio przygotowane. Ileż w tych spostrzeżeniach analogii do istniejącej sytuacji w tzw. „sferze kultury samorządowej”. I w tym przypadku występuje zagrożenie „majsterkowiczem zbliżonym do ideału”, posiadającym świadomość własnych umiejętności manipulacji i dostępnym, lecz fragmentarycznym zbiorem informacji, „majsterkowiczem” z awansu społecznego, umocnionego współcześnie sprawowaną magią. Szkoda tylko, że nie stać współczesnych na jakiekolwiek ale równocześnie realne myślenie. Dziwnym trafem nie reagujemy negatywnie na „majsterkowiczów” w sferze bezpośrednich oddziaływań na intelekt człowieka jaką jest kultura, równocześnie eliminując ich z obawy przed konsekwencjami, ze sfery biznesu, zarządzania czy z rozbrajania niewypałów w Kosowie. W kulturze też funkcjonuje myślenie mityczne, które pracuje na zasadzie analogii i przybliżeń. Cechą myślenia mitycznego jest to, że wypracowuje zespoły o pewnej strukturze na podstawie resztek i szczątków zdarzeń, nie zaś bezpośrednio przy pomocy innych zespołów o własnej strukturze. Myśl mityczna powstaje, jak „majsterkowicz” wypracowuje struktury operując raczej relacjami o zdarzeniach. Stąd tak łatwo do ustawicznego postrzegania kultury w kategoriach zbliżonych do mitu i łatwo też poruszać się w obszarze zagwarantowanym dla rzeczywistych kreacji kultury.
Rozważania dotyczące nurtującej mnie problematyki winny też znaleźć miejsce wśród rozważań bardziej ogólnych. W zabieganiu dnia codziennego coraz trudniej na krótki choćby moment refleksji. Bardzo szkoda, gdyż tak łatwo ulegamy coraz to doskonalszym metodom wszechogarniającej nas manipulacji. Sztuka, umiejscawia się w połowie drogi pomiędzy poznaniem naukowym i myśleniem mitycznym czy magicznym. Dlatego sprawy ogólnie pojmowanej kultury też są tam lokowane, zastępując w przypadku kultury niezbędną widzę naukową myśleniem magicznym. W ostatnich stwierdzeniach autora zawartych w omawianej publikacji, czytamy: „Trzeba było czekać aż do połowy naszego (minionego- uwaga autora) stulecia, żeby przecięły się rozdzielone przez długi czas drogi: ta, która przez komunikację prowadzi do świata fizycznego i ta, która - jak od niedawna wiemy - przez fizykę prowadzi do świata komunikacji. Całkowity proces ludzkiego poznania przybiera w ten sposób charakter zamkniętego systemu.” (C.Levi-Strauss, Myśl nieoswojona). Czyż współczesność nie przyniosła innych niż te zapowiadane przez Claude Levi-Strass’a przed pół wiekiem - rozwiązanie, którym jest ucieczka człowieka w magię nowego typu, ucieczka w wirtualny świat złudzeń i magii, stworzony w swych narzędziach przez naukę. Coraz częściej ulegam przeświadczeniu, że bez magii byłoby również trudno żyć współczesnemu człowiekowi. Mam też nadzieję, że w wirtualnym świecie magii na dobre zadomowią się, wcześniej wspomniani „majsterkowicze”. Istnieje obawa, że narzędzie dane im do rąk niesie ze sobą jeszcze nie odkryte do końca możliwości manipulacji. Jak na razie dotyczy to części „świata wirtualnego”. Dla nas, trochę romantyków, trochę wizjonerów, pozostaje dylemat do szybkiego rozstrzygnięcia. Co z tradycyjnie pojmowaną kulturą ? Czy pójdzie w zapomnienie? W części na pewno tak już się stało. Nie to jednak jest tematem obecnych rozważań.
|