Mija już rok od czasu Kongresu Kultury Województwa Śląskiego. Rok temu starałem się bardzo poważnie traktować to miejsce spotkania ludzi szeroko pojętej kultury w województwie śląskim. Był to czas prezentacji własnych kompleksów i artystycznych niepokojów twórców. Dano również szansę na prezentacje naszych obserwacji wybiegających poza obszar zarezerwowany dla sztuki. Z perspektywy minionego roku okazję tę wykorzystały do prezentacji i rozwoju duże miasta aglomeracji śląskiej i samo miasto Katowice. Wykorzystali również okazję do prezentacji swoich problemów aktorzy i teatry. Poza obszarem jakichkolwiek zmian pozostał jednak los szarego uczestnika działań kulturowych.
I nie mam zamiaru ubolewać nad losem społeczeństwa niekulturalnego, gdyż w obecnych warunkach ustrojowych i ekonomicznych jedynie rozwiązania rynkowe decydują o kształcie tejże oferty. Można byłoby pozostać przy takim sposobie opisania rzeczywistości, gdyby nie konieczności wypływające z odpowiedzialności za przyszłe pokolenia naszych współmieszkańców. A tu, na dole struktury zarządzania społecznego zabawa trwa w najlepsze. Poszczególne gminy prześcigają się w prezentowania coraz ciekawszych (ich zdaniem) celebrytów muzycznej „pop kultury”. Teraz do konkurencji rozbawiania ludu stają niektóre sołectwa. Trwonienie samorządowych pieniędzy trwa w najlepsze. Również pomiędzy poszczególnymi gminami trwa nie opisana rywalizacja na nazwiska celebrytów, których udało się przyciągnąć do własnej miejscowości. Dzieje się to w sytuacji kryzysu ekonomicznego, dużej stopy bezrobocia i malejącej siły nabywczej przeciętnego mieszkańca naszego regionu. W myśl zasady: skoro trudno o chleb, dajmy ludowi igrzyska. Co z tego wynika nie trzeba animatorów kultury przekonywać. Wynika dalsze ogłupianie obywateli, gwałtowne obniżanie potencjału kapitału kulturowego społeczeństwa. Jesteśmy świadkami permanentnej degradacji kulturowej, począwszy od edukacji przedszkolnej, poprzez szkolne czy uniwersyteckie wyposażanie młodego pokolenia w kompetencje kulturowe. Nasza wiedza w tym zakresie osiąga poziom pop kultury prezentowanej w trakcie lokalnych jarmarków zwanych imprezami kulturalnymi, wspomaganymi ze środków samorządowych na każdym poziomie zarządzania, również wojewódzkim, sądząc po logu samorządowym umieszczanym każdorazowo na kolejnych afiszach imprez o niezbyt wysublimowanym poziomie intelektualnym. Pomruki uczestników Kongresu Kultury Województwa Śląskiego jakby coraz słabiej słyszalne. Pomimo, że na Kongresie Kultury Polskiej w Krakowie w roku 2009 usłyszeliśmy z ust uznanych autorytetów kultury nam znaną prawdę, że bez systematycznie kształconej rzeszy widzów i uczestników działań kulturalnych w teatrach, filharmoniach, salach koncertowych nie będzie uczestników procesu kulturze towarzyszącego – nie będzie odbiorcy (widza – słuchacza – uczestnika) wszelkich działań w obszarze kultury wysokiej. Dlatego czas najwyższy rozpoczęcia powszechnej edukacji kulturalnej naszego społeczeństwa, wyposażania Polaków w niezbędny a wręcz konieczny kapitał kulturowy. To jedna część tego przesłania. Druga część procesu podnoszenie poziomu tegoż kapitału to konieczność podnoszenia poziomu wiedzy, by móc zasymilować nowoczesne technologie wytwórcze towarzyszące procesu rozwojowemu najbardziej zaawansowanych ekonomicznie i kulturowo społeczności tzw. „zachodu”. I prawdą jest, że takowy proces edukacji kulturalnej, aktywności uczestnictwa w działaniach kulturalnych dzieje się w dużych ośrodkach miejskich. Prawdą jest, że określone środowiska twórcze zaczynają dbać o swoje istnienie. Ale na dalekiej prowincji jedynymi kreatorami kultury są polityczni przywódcy. Dlatego też uważam, że jedynym i to koniecznym w najbliższym czasie działaniem na rzecz kultury prowincjonalnych środowisk, koniecznym byłoby rozpoczęcie procesu edukacji tychże polityków. Współcześnie omawiane towarzystwo wzoruje się na swych prywatnych doświadczeniach z czasów minionych, kiedy to sekretarze we współpracy z cenzorem decydowali o treści przygotowywanej oferty dla „ludu”. Teraz niektóre role poszły w zapomnienie, a na niektórych pozycjach nastąpiła zmiana ośrodków decyzyjnych. Ale mechanizm organizowana i dozorowania „kultury” pozostał niezmieniony. Stan ten, wygodny dla sprawujących władzę, gdyż miast chleba w tragicznej sytuacji społecznej i ekonomicznej wielu środowisk (bezrobocie, alkoholizm, narkomania, przemoc w rodzinach) ludowi serwuje się namiastkę kultury, umacniając mieszkańców w fałszywym przekonaniu, że to właśnie ta władza dba o los mieszkańców (wręcz niewolników intelektualnych tegoż systemu) i dla ich dobra uszczęśliwiają mieszkańców chocholim tańcem w oparach masowo spożywanego alkoholu. Dziennikarze lokalnej prasy z lubością godną lepszej sprawy promują te podrygiwania „naszych” przywódców w rytm zadowolonego skandującego często tłumu podpitych uczestników tych festynów. Wzrasta równocześnie poczytność lokalnych „gazetek”, których redaktorzy mają ambicje współkreowania rzeczywistości lokalnej władzy samorządowej. Aby nie być posądzonym o totalne narzekanie, kontynuując rozpoczęty na Kongresie Kultury Województwa Śląskiego, lecz odsunięty w czasie problem edukacji kulturalnej, wobec powszechnego unikania tej tematyki chciałbym zaproponować rozpoczęcie i prowadzenie w sposób metodyczny cyklu konferencji popularno-naukowych o realnych problemach i sugerowanych modelach realizacji kultury w lokalnym samorządzie, z udziałem autorytetów naukowych z województwa śląskiego. Konferencje te poruszać miałyby tematykę, którą z taką pieczołowitością omijają władze samorządowe. Zadania te we współpracy z lokalnymi, intelektualne odpowiedzialnymi organizacjami pozarządowymi z miejscowości dalekiej prowincji powinny uświadomić sprawującym władzę ich służebną rolę wobec wyborców. Ważnym i natychmiast koniecznym do uświadomienia tymże decydentom jest konieczność edukacji kulturalnej samych „samorządowców”. Ich wiedza w tym zakresie jest, co najwyżej powierzchowna, a wbrew temu w procesie decyzyjnym odgrywają oni role opiniodawcze.
|