Jak w praktyce ukształtowane są działania nazwane edukacją artystyczną w Żywcu? W jaki sposób te teoretyczne zapisy przekładają się na rzeczywistość? Wobec braku jakichkolwiek badań naukowych moje spostrzeżenia są jedynie subiektywnie zebranymi opiniami. Czy jednak w dalszym ciągu przystawać na taką rzeczywistość ?
Odpowiedź na tak zadane problemy nie jest łatwa. Należy przypomnieć, że proces edukacji kulturalnej rozpoczyna się w gronie rodzinnym. Ten pierwszy układ kultury w przypadku żywieckich rodzin bardzo często stanowi o całej dalszej strukturze edukacyjnej. Niski poziom edukacji kulturalnej w ogromnej liczbie mieszkańców przejawiający się biernym uczestnictwem w skromnie proponowanych formach prezentacji estradowej jak i biernym „oglądactwem” telewizyjnej papki kultury popularnej. Chociaż chcąc generalnie postawić problem, można stwierdzić, że edukacja takowa jest jedynie w zakresie i formach, jakie przewidziane są w podstawowych założeniach edukacyjnych systemu oświatowego Polski. Czynione są próby poszerzenia zakresu edukacji artystycznej w szkołach podstawowych, gimnazjach czy placówkach średniego poziomu, poprzez wprowadzenie nieodpłatnych dla uczestników, zajęć pozalekcyjnych z zakresu plastyki i teatru. Środki pochodzą z miejskiego funduszu przeciwdziałania alkoholizmowi czy z budżetu powiatu. Tylko jakie założenia programowe tych działań najczęściej są realizowane? Odpowiedź brzmi jednoznacznie. Są to działania utylitarne, podporządkowane politycznym potrzebom szkoły a zawartym w realizacji okolicznościowych akademii z okazji świąt państwowych czy innych świąt szkół. Oczywiście byłbym niesprawiedliwym, wobec wychowawczych funkcji tych imprez. Ale w rzeczywistości takie działania artystyczne i edukacyjne mają w zasadzie na celu jedynie realizację założeń politycznych. Próby działań w ramach zajęć pozalekcyjnych i pozaszkolnych pozbawione są elementów kreacji i twórczości. Określone regulaminem szkoły pola działalności nie pozwalają na indywidualne zachowania twórcze każdego z uczestników zajęć. Muszą to wykonać również z czysto utylitarnych powodów. Za pracę w określonej grupie uczeń otrzymuje dodatkowe, pozytywne stopnie z przedmiotów prowadzonych w ramach zajęć lekcyjnych przez wychowawcę lub nauczyciela prowadzącego zajęcia pozalekcyjne. Zarówno uczeń, jak i sam nauczyciel pod koniec dnia zajęć w szkole jest zmęczony wcześniejszą wytężoną pracą. Istnieje również mało jeszcze artykułowane zjawisko zmęczenia szkołą zarówno nauczycieli jak i uczniów. Role, jakie odgrywają w procesie edukacji w każdej ze szkół obsadzają zarówno uczniów jak i nauczycieli w określonych prawem i regulaminami – pozycjach. Nie pozwala to na realizację zadań edukacji artystycznej uwarunkowanej dużą swobodą twórczą postrzeganej w kategoriach partnerstwa. Prowadzone współcześnie zajęcia nie dają możliwości pełnego w nich uczestnictwa dzieci czy młodzieży. Zdarzają się też przypadki, że same zajęcia są jedynie zapisem w określonych dokumentach,. Część zaprogramowanych działań edukacji artystycznej finansowanych ze źródeł pozabudżetowych, a zaplanowanych jako zajęcia pozalekcyjne realizuje potrzeby na poły edukacyjne, ale w dużym wymiarze działania polityczne szkół. Przejawia się to w przygotowywaniu cyklicznych akademii i apeli z okazji świąt państwowych lub lokalnych okazji do świętowania. Kółko teatralne przygotowuje tzw. część artystyczną a kółko plastyczne okolicznościową dekorację. Przy tej okazji nauczyciele mają dodatkowe źródło finansowania, a dyrektorzy poszczególnych placówek oświatowych pewność w realizacji tych uroczystości. Moim zdaniem, w aktualnych warunkach szkolnej edukacji, wszelkie próby działań pozalekcyjnych w szkołach samorządowych są pozbawione racjonalności. By móc odpowiedzieć na tak postawiony problem, trzeba uświadomić sobie sposób postrzegania szkoły przez poszczególnych uczniów. Przebywanie w budynku szkoły, nie wspominając już samego procesu edukacyjnego dla większości uczniów jest niewdzięcznym przymusem ograniczającym swobody młodego człowieka. W tych warunkach nie można realizować procesu edukacji kulturalnej, również artystycznej, w sytuacji choćby częściowego ograniczenia wolności ucznia. Jeśli on sam czuje się w swych prawach, w budynku szkolnym- ograniczony, to jak może być realizowany proces edukacji kulturalnej w duchu partnerstwa i wolności? Kolejnym elementem ograniczającym proces edukacji kulturalnej na poziomie szkolnym jest utrudniony dostęp uczniów do książki. Szkoła często chcąc osiągnąć swe cele dydaktyczne posługuje się współczesnymi środkami masowej komunikacji jakimi są film i wideo. I nie byłoby w tym procesie nic nagannego, gdyby te nośniki kultury stosowano jako wybory alternatywne do podstawowego narzędzia wiedzy jakim są książki. W sytuacji dość powszechnej niechęci ucznia do książki, nauczyciele chcąc uniknąć konfliktów z nimi czy ich rodzicami, godzą się na stosowanie zamiennego narzędzia przekazu kulturowego jakim jest film czy zapis wideo. Często też uczniowie za przyzwoleniem nauczycieli korzystają ze skrótów czy powszechnie funkcjonujących „ściąg”. Jak więc można liczyć na postawy twórcze uczniów, skoro w procesie edukacyjnym stosuje się formy działania „na przełaj”. Szkolne biblioteki we współczesnym procesie edukacyjnym kreują zjawisko wirtualnego czytelnictwa w którym liczy się ilość dokonanych wypożyczeń odnotowanych na kartach czytelnika, a nie rzeczywiście przeczytane pozycje. Na podstawie tak stworzonej pozornej statystyki czytelniczej, nauczyciele różnorodnych przedmiotów uzupełniają ocenę ucznia z danej dziedziny wiedzy o przetworzone informacje dotyczące „wirtualnego czytelnictwa”. Daje to szansę najsprytniejszym i nie uczciwym uczniom podniesienia swoich ocen o ten mało wymierny segment. Same biblioteki na skutek niskich nakładów finansowych pozbawione są w większości podstawowego księgozbioru niezbędnego dla prawidłowego prowadzenia procesu edukacji. Tak więc współczesny proces edukacji literackiej, aktywizacji czytelnictwa wśród dzieci i młodzieży jest kolejnym obszarem pozornych działań systemu oświaty, a wypożyczanie przypadkowych pozycji wręcz system ten zafałszowuje. Należy wspomnieć o innych patologicznych zjawiska dotyczących funkcjonowania bibliotek szkolnych jak np. etat bibliotekarza podzielony na kilka części by zachować pełne etaty dla nauczycieli innych przedmiotów. Dzięki temu, biblioteka szkolna nie jest kierowana przez profesjonalnego bibliotekarza, a jest jedynie kołem ratunkowym etatów dla części kadry nauczycielskiej. Ograniczenie zajęć z zakresu plastyki czy muzyki w programie edukacyjnym wszystkich polskich szkół powoduje dalszą degradację estetyczną dzieci i młodzieży. I nawet prowadzone szczątkowe zajęcia z tego zakresu nie mogą spełniać jakiejkolwiek roli edukacyjnej. Zaniechania działań w zakresie edukacji kulturalnej powoduje zaniechania w innych dziedzinach życia społecznego na zasadzie powielania odruchów. Obowiązuje powszechnie rozpowszechniany stereotyp wyrażany w ten sposób: „skoro nie trzeba uczyć się plastyki i muzyki te dziedziny są nam do życia niepotrzebne”. We współczesnym świecie, począwszy od stosunków społecznych w szkołach, aż do późnej starości dominuje liberalny model „wyścigu szczurów”. Nie ma miejsca dla ludzi wrażliwych i uzdolnionych artystycznie. Wielokrotnie zastanawiam się dla kogo snujemy refleksję nad problemami edukacji kulturalnej, skoro czas Don Kichotów dawno już minął. W strukturach samorządowych funkcjonuje Szkołą Muzyczna I i II stopnia, która swoim zasięgiem obejmuje cały powiat żywiecki. Z wieloletnich obserwacji działań tej szkoły, w różnych strukturach organizacyjnych i modelach działalności, realizuje ona jednostkowe ambicje rodziców uczęszczających na zajęcia uczniów. W procesie edukacji następuje kompensacja niezrealizowanych marzeń rodziców uczniów do niej uczęszczających. Marzenia o mistrzostwie w opanowaniu gry na poszczególnych instrumentach wspierane są w przypadku Żywca o fakt uczęszczania do Szkoły Muzycznej I stopnia braci Golców czy Macieja Pietraszki, dzisiaj gwiazd muzyki. Drugim motywem uczestnictwa w procesie edukacyjnym jest chęć zarabiania poprzez świadczenie usług muzycznych, na weselach. Muzycy z wykształceniem podstawowym, do dnia dzisiejszego stanowią grupę nacisku w strukturach kultury samorządowej. Uczestnicząc w próbach i publicznych prezentacjach działającej przy Urzędzie Miejskim, orkiestrze kameralnej złożonej głównie z nauczycieli i absolwentów Szkoły Muzycznej można pozyskać dodatkowy zarobek za płatny udział w próbach i występach. Jest to rozwiązanie wynikające jedynie z układów lokalnych koterii. Brak w tych działaniach czytelności i przejrzystości. Koncerty dyplomowe uczniów szkoły obydwu stopni do pewnego czasu odbywały się w pomieszczeniach Zespołu Zamkowo – Parkowego. Jednak w wyniku podjęcia decyzji samorządu o pełnej odpłatności za wszelkie wynajmowanie pomieszczeń będących w dyspozycji miejskiego samorządu, koncerty dyplomowe uczniów Szkoły Muzycznej odbywają się w salce koncertowej samej szkoły. W wyniku tych działań ograniczono dostępność widowni do tych prezentacji. We wszystkich placówkach i instytucjach kultury dominuje liberalne w olbrzymiej części, rynkowe pojmowanie tej sfery życia społecznego. Wszelkie przejawy humanizacji programów tych instytucji spotyka się z groźnymi dla autorów takich postaw, konsekwencjami finansowymi czy dyscyplinarnymi. Również wszelkie próby pozyskiwania zewnętrznych źródeł finansowania kończą się z zasady dużymi kłopotami dla osób próbujących przełamać obowiązujący model degradacji kultury. Bo nawet jeśli jednorazowo uda się rozpocząć jakiś proces edukacyjny, to w dalszych działaniach aktywność ta napotyka na ścianę nietolerancji. Nawet najbardziej logiczne propozycje są przemilczane a ich twórcy degradowani. Jest to niezwykle agresywny proces kulturowego ubezwłasnowolnienia realizowany przez zbiurokratyzowany system „samorządowych projektów edukacyjnych”. Oprócz promowanych działań odpłatnej edukacji tańca towarzyskiego czy nauki języków obcych zaniechane są pozaszkolne formy edukacji artystycznej czy kulturalnej. Próby tworzenia warunków do prowadzenia edukacji z zakresu dziennikarstwa, kultury teatralnej i filmowej czy edukacji plastycznej prowadzone przez Klub śrubka napotykają na olbrzymie opory ze strony samorządowych mocodawców. Nie pomagają argumenty w pełni społecznego charakteru tych inicjatyw realizowanych przez w pełni profesjonalne kadry z nauczycielami akademickimi włącznie. Pomimo wieloletniej tradycji w zakresie edukacji folklorystycznej w tym mieście, po kilku latach zaniechań odradza się społeczna aktywność kolejnych stowarzyszeń kulturalnych, aktywność folklorystyczna mieszkańców. Duży szacunek dla tradycji i przeszłości w wielu przypadkach przysłaniający współczesne konieczności rozwoju kulturalnego mieszkańców sprawia, że funkcjonowanie Muzeum Samorządowego w zakresie edukacji regionalnej jest dość niezależnym działaniem. Częstokroć jednak ze względu na ogromne ograniczenia finansowe kultury, samorządowe władze kreują model działań w pełni podległy ich wyobrażeniom i spełniający służebną wobec władzy, rolę.. Edukacja kulturalna rozpisana ze względu na jej charakter na okres wielu lat, wyraźnie przeszkadza lokalnym politykom w osiąganiu szybkich i spektakularnych efektów politycznych, pozwalających na osiąganie kolejnych sukcesów wyborczych. Szczątkową rolę odgrywają organizacje pozarządowe nazywane również ruchem społeczno – kulturalnym. Jedyną dostrzegalną od wielu lat główną rolę odgrywa Towarzystwo Miłośników Ziemi Żywieckiej, które w sytuacji szczątkowej pracy badawczej i edukacji prowadzonej przez Muzeum Samorządowe przejmuje działania wydawnicze i edukacyjne. Wobec braku obiektywnych opracowań naukowo badawczych Towarzystwo to upowszechnia wiedzę popularną o dość dużym stopniu subiektywizacji niektórych faktów historycznych. Brak profesjonalnych instytucji kultury prowadzących swą działalność na odpowiedni poziomie skłania ku działaniom bardzo ograniczonych w swym programie samorządowych instytucji i placówek kultury. W Żywcu nie funkcjonuje również zarówno lokalne radio jak i stacja telewizyjna. Ważną rolę opiniotwórczą i edukacyjną w lokalnych społecznościach odgrywa prasa lokalna. I zapewne byłoby to prawdziwe, gdyby również prasa ta spełniała swoją rolę. Jednak w chwili obecnej prasa lokalna jest tak samo „skażona” patologią lokalnej społeczności. Oba wydawnictwa służą jedynie własnym wydawcom i ich politycznym interesom. W sposób dość skuteczny konserwują istniejący „zaścianek” w imię tzw. „świętego spokoju”. Wydawane czasopisma kreują jedynie wygodną dla decydentów z różnych opcji politycznych - rzeczywistość, bez spełniania funkcji kontrolnej czy opiniotwórczej niezależnej prasy. Podporządkowanie i tego segmentu życia społecznego koteriom i grupom lokalnego interesu z przyzwoleniem na taki stan czytelników tej prasy świadczy o patologicznym stanie tej części życia lokalnej społeczności. Przy tak kreowanej polityce kulturalnej samorządu miejskiego w Żywcu spełnia się marzenie jednego z liderów życia samorządowego, który określał zakres obowiązków struktur samorządowych miasta jako jedynie miejsce czerpania zysków. Czy jednak spadkobiercy tego sposobu myślenia na czas podejmą trud refleksji i zdecydowanych zmian przesłanek intelektualnych odnoszących się do tego procesu. Zapewnienie podstawowych warunków bytu materialnego, bezpieczeństwa osobistego, czas wolny, niekiedy w rozmiarach wykraczających ponad miarę posiadanych osobistych i środowiskowych możliwości jego spożytkowania w działaniach konstruktywnych, domowe wyposażenie w środki techniczne służące łatwemu, bo pozbawionemu wysiłku odbiorowi treści rozrywkowych. Wszystko to powoduje, że ludzie uciekają w świat rozrywki towarzyskiej i medialnej, nie zdając sobie zupełnie sprawę z istnienia wielkiej ilości alternatywnych sposobów interesującej egzystencji poza sferą przymusu ekonomicznego1. Tak przedstawioną egzystencję kulturalną współczesnego mieszkańca prowincjonalnej Polski ułatwia kultura popularna, która jest główną płaszczyzną uczestnictwa w kulturze, najłatwiej spełniając jedynie oczekiwania rozrywki i przyjemności. Inercja intelektualna większości mieszkańców, układy i zależności koteryjne na każdym szczeblu decyzyjnym stwarzają atmosferę ogólnej niemożności i całkowitego intelektualnego spętania. W tej atmosferze wyrasta młode pokolenie, którego jedynym życiowym celem jest wyrwanie się z rodzinnego gniazda i poszybowanie w kierunku dużych ośrodków kultury naszego kraju. Z osobistej obserwacji mogę stwierdzić, że niewielu tych ambitnych młodych ludzi po ukończeniu swej akademickiej edukacji powraca do Żywca. Jeśli zaś wracają z konieczności funkcjonowania w tych lokalnych koteriach wtapiają się w szaro – mdławy pejzaż lokalnej niemożności. Bardzo negatywną rolę w procesie konserwowania zastanych układów spełniają nauczyciele na wszystkich szczeblach edukacji. Podległość szkół podstawowych, gimnazjów, średnich, administracji samorządowej skłania nauczycieli do kreowania postaw zachowawczych. Brak poczucia autonomii w procesie nauczania stwarza atmosferę uzależnienia od lokalnych układów politycznych i koterii towarzyskich. Nawet ludzie o dużym poczuciu niezależności i wysokim wykształceniu po pewnym czasie poświęconym na zmaganie się z lokalnymi przejawami bezsensu, rezygnują z kontynuacji osobistych potyczek na rzecz osiągania tzw. „świętego spokoju”. Jest to tym bardziej dostrzegane, gdy pedagodzy pragną ustabilizować własne życie, zakładają rodzinę i są zależni od lokalnych układów. Badania Aleksandra Nalaskowskiego obejmujące m.in. aktywność kulturalną nauczycieli „z prowincji” nie pozostawiają cienia wątpliwości, co do tego, że taka rozszerzona reprodukcja niskich standardów dokonuje się również w warstwach, które - relatywnie – dysponują zadowalającym wykształceniem 2), by było możliwe ich bogatsze uczestnictwo kulturalne, realizujące potrzeby życia duchowego, a nie wyłącznie potrzeby hedonistyczne. Andrzej Tyszka, porządkując obraz stylów uczestnictwa kulturalnego przedstawiony w bardzo wczesnej publikacji z roku 1971 stwierdza, że „w tym klimacie jest bardzo trudno uwolnić się od podlegania urokowi „relaksu”, „odświętności, przedmiotowości, konformizmu, utylitarności, zdroworozsądkowości i poddać się urokowi „ascezy”, „rozwiniętej kultury umysłu”, podmiotowości, indywidualizacji, bezinteresowności i powszedniości w kontaktach kulturalnych”3). Obyśmy zdrowi byli. 1 D. Jankowski, Edukacja wobec zmiany, Toruń 2001, s.213. 2 A.Nalaskowski, Nauczyciele z prowincji u progu reformy edukacji, Toruń 1998. 3 A.Tyszka, Uczestnictwo w kulturze. O różnorodności stylów życia, Warszawa 1971.
|