Jestem świadkiem i uczestnikiem dziwnych zdarzeń dziejących się wokół mnie. Powinienem już przyzwyczaić się do sposobu artykulacji kontrargumentów wobec przedstawianych propozycji. Nie mogę jednak pozostać bezczynnym wobec niezrozumiałych dla mnie wyborów w obszarach kultury. Dziwne założenia decydują o tym, jak powinien wyglądać obszar materialnej bazy kultury. Jak więc reagować w sytuacji autorytarnych rozstrzygnięć, ograniczających konieczności dokonywania wyborów i stwarzania profesjonalnych obszarów pobudzających społeczność lokalną do aktywności i kreacji twórczej? Bo wiadomym jest, że prowizorka w tym zakresie jest przyczynkiem do patologii twórczej i agresji społeczno – kulturowej. Do poszerzania obszaru "kultury nędzy".
Sytuacja jest irracjonalna. Z jednej strony osiągnięto rozstrzygnięcia profesjonalne, które w naturalnie reagującym społeczeństwie winny sprowokować dalsze działania twórcze. Z drugiej zaś strony sytuacja ta, jak mniemam przerosła nadzorujących i odtrąbiono odwrót. Zabrakło działań określonych transgresją. Nieznane i profesjonalne rozstrzygnięcia zderzyły się z lękiem przed nowością, z niewiedzą, unikaniem przekraczania barier, które w pierwszym oglądzie wydają się niemożliwe do pokonania. Obawa przed utratą sprzymierzeńców, wyrwaniem się z sieci uzależnień, stereotypy oraz przyzwyczajenia, lokalne układy, ale przede wszystkim brak wiedzy merytorycznej stały się źródłem postaw dezercji. Brakło też zwykłej przyzwoitości. W tej sytuacji próbowałem odszukać odniesień w literackich pierwowzorach. Przeglądając różnorodne pozycje literackie skłoniłem się do wyboru literatury popularnej z czasów zaprzeszłych, potencjalnie znane dla szerszego kręgu czytelników. I jak się okazało odnalazłem takie wzory w książce Wiktora Woroszylskiego „I ty zostaniesz Indianinem”. Książka o dość niskich lotach, ale przecież w czasach, kiedy obowiązywała konkretna propozycja aktywności społecznej, pozycja ta spełniała oczekiwania młodych czytelników książek Karola May’a. To była jakaś alternatywa dla siermiężnej rzeczywistości najmłodszych poszukiwaczy przygód. Alternatywa określona jednak ramami wydumanej obyczajowości „czerwonoskórych”. Tak też odczytuję obecne zachowania współczesnych, którzy określają obszar aktywności społecznej czy zawodowej poprzez stawianie określonych zadań wywołujących postawy uzależnienia i spolegliwości. Może nie są to w pełni dosłowne odniesienia do naszej rzeczywistości, ale ileż wspólnego mają zadawane w książce zadania dla kandydata na wojownika. „Czy młody wojownik przebył próby, uprawniające go do zajęcia miejsca przy ognisku? Czy przebył próbę cierpliwości? Czy przebył próbę głodu? Czy przebył próbę wiernego czuwania? Czy przebył próbę czasu? Czy przebył próbę odwagi? Czy przebył próbę wpływu?” 1) Są jednak i dość dosłownie zadawane próby, jak cierpliwość, wiernego czuwania, głodu (szerokim słowa rozumieniu). To te najbardziej oczywiste próby uzależnienia, którym według prywatnych obserwacji jesteśmy poddawani w „realu”, niekoniecznie zmierzając do uzyskania tytułu wojownika wśród Apaczów. I dlatego, nie przystając do wydumanej rzeczywistości, mogę czuć się wykluczonym z kręgu wojowników. Przypomniany literacki wzór prawdopodobnie dość powszechnie realizowany w rzeczywistości przystaje do poprzedniego systemu, w którym "walka klas" była niemal ideowym obowiązkiem. Współcześnie „walkę klas” zastąpił „wyścig szczurów”. Stąd też przejście od jednych do drugich postaw w wielu kręgach społecznych nastąpiło tak płynnie. Stan pobudzenia wojennego trwa nadal. A kultura w dalszym ciągu może służyć jedynie, jako narzędzie manipulacji politycznej. W tej sytuacji niemal normalnym wydaje się, że zwolennicy współczesnych rozwiązań systemowych mogą zaśpiewać pieśń Apaczów: „- Hugh, hugh! Ja, który nie miałem imienia, zwycięsko przebyłem próby I mam imię Dzielnego Łosia! Hugh, hugh! Jestem cierpliwy jak łoś Przedzierający się przez puszczę W poszukiwaniu jadła. Jestem wierny jak łoś Czuwający nad stadem. Jestem odważny jak łoś, Gdy staję do walki. Hugh, hugh! Jestem Dzielny Łoś, Wojownik plemienia Apaczów! Zaraz zasiądę przy ognisku mężów, Aby radzić z wodzami! Hugh, hugh!” 2)
Tylko melodia jakby nie z poprzednich czasów.
1) Wiktor Woroszylski. I ty zostaniesz Indianinem, Nasza Księgarnia, Warszawa 1982 r, s. 178, 2) J.w. s. 180
|